Hiszpania zdobyta!

Grupa zapalonych turystów z czarnkowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku zaliczyła kolejną wycieczkę. Naszym celem była Hiszpania (Katalonia), Francja (Prowansja) i Monako.

W drogę wyruszyliśmy 2 października 2013 r. o godz. 415. Po całym dniu jazdy zatrzymaliśmy się w Strasburgu na nocleg, po czym rano wyruszyliśmy dalej. Do celu na Costa Brava dotarliśmy wieczorem. Hiszpania przywitała nas drobnym deszczem, ale później było już tylko lepiej. Piękna letnia pogoda pozwoliła nam cieszyć się cudownymi widokami południowej Hiszpanii, Francji i Monaco. Nocleg w Lloret de Mar – znanym uzdrowisku i kurorcie uatrakcyjnił nam pobyt.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od stolicy Katalonii –Barcelony. A jak Barcelona to obowiązkowo: Sagrada Familia (Świątynia Pokutna Świętej Rodziny) projektanta Antoniego Gaudiego, uroczy falujący dom Casa Mila (Dom Mili) – tegoż projektanta, stadion FC Barcelona oraz Pałac Palacio Nacional – siedziba Muzeum Narodowego Sztuki Katalońskiej, usytuowany za przepięknymi kaskadami wodnymi. No i te widoki z góry…

Później była Girona – z piękną średniowieczną starówką, z jedną z największych i najlepiej zachowanych dzielnic żydowskich w Europie. Jeszcze Figueres – miejsce urodzenia i śmierci jednego z najbardziej znanych surrealistów, hiszpańskiego malarza – Salvadora Dalí. Tu zwiedzaliśmy jego muzeum – budynek wygląda bardzo charakterystycznie: jaskrawy kolor wraz ze zdobiącymi go jajkami. W  tym mieście główną i najbardziej atrakcyjną pamiątką w sklepach są miękkie (czy jak kto woli: cieknące) zegary Dalego.

Jednym z najpiękniejszych miejsc na Costa Brava jest Tossa de Mar. Wspinaczka na zamkowe wzgórze dla seniorów nie była łatwa, ale malownicze widoki na zatoki, wybrzeże, starą i nową część Tossy wynagrodziły nam trudy. Dalej był przepiękny i bogaty w śródziemnomorską roślinność ogród „Marimutra” w Blanes położony na wysokiej nadmorskiej skale.

Przyszła kolej na Montserrat – klasztor benedyktyński znany z kultu figury tzw. Czarnulki. Droga na szczyt Montserrat (ok. 1000 m n.p.m.) dla niektórych była bardzo stresująca, ale po przybyciu na miejsce nikt nie żałował. Godzinna kolejka do figury Czarnej Madonny upłynęła szybko, bo jednocześnie podziwialiśmy piękne wnętrze sanktuarium. A ze szczytu widać całą Katalonię.

Przebywając w Lloret de Mar nie można było nie skorzystać z uroków plażowania. Tym bardziej, że pogoda sprzyjała. Przewidziane w programie dwa dni wolne wykorzystaliśmy na kąpiel słoneczną i kąpiel w morzu. Plaża o tej porze roku nie była zatłoczona, ale miłośników plażowania nie brakowało. Plażowali przedstawiciele różnych narodowości i – nie mogło być inaczej – również nasi rodacy.

Uczestniczyliśmy też w pokazie flamenco. Ognisty taniec hiszpański w wykonaniu świetnych tancerzy wprowadził nas w dobry nastrój i zeszło całe zmęczenie po trudach zwiedzania. Tancerze włączyli nas do zabawy i wieczór zakończył się wspólnymi tańcami.

Ósmego dnia przyszedł czas na opuszczenie gościnnej Hiszpanii. Ale to nie koniec zwiedzania. Po drodze jeszcze było francuskie Avignon ze słynnym XII-wiecznym mostem oraz Pałacem Papieskim z XIV wieku. Później jeszcze Arles z rzymskim amfiteatrem z II wieku. Miasto, w którym miał swój słynny pokój i tworzył Vincent van Gogh, całe jest zabytkiem. Jakby trochę zapomniane, bardzo zaniedbane. Ale to sprawia, że czuje się tu klimat. Jakby zaraz gdzieś zza firanki miał wyjrzeć mistrz Vincent. Tutaj też spotkaliśmy naszego rodaka grającego na ulicy i czekającego na datki. Nasz kolega Zenek pożyczył gitarę i też zabawił się w ulicznego grajka. Nieźle mu to wyszło!

No i na koniec przyszedł czas na bajeczne Monako. Pałac Książęcy położony na wysokiej skale od zewnątrz nie robi wrażenia, ale wnętrza ma za to bogate. Ze wzgórza pałacowego rozciąga się malowniczy widok. Obejrzeliśmy przepiękny Ogród Egzotyczny pełen okazów flory strefy suchej i subtropikalnej. To była prawdziwa uczta dla oczu. No i jeszcze spacer aleją gwiazd futbolowych z odciskami ich stóp. I radosne odkrycie – są stopy naszego rodaka Zbigniewa Bońka!

Będąc w Monako nie mogliśmy pominąć jaskini hazardu – Casino Monte Carlo. Niestety, drobniaki pozostałe w naszych kieszeniach nie wystarczyły, aby zagrać w pokera lub choćby w ruletkę. Niepocieszeni wróciliśmy do autokaru i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Austria przywitała nas śnieżycą. Drzewa pokryte czapami śniegu tworzyły piękny obrazek. Ale żal było lata, które zostawiliśmy w Hiszpanii. W Polsce natomiast zastaliśmy piękną złotą jesień.

Hiszpańska przygoda się skończyła, ale nie skończyły się nasze apetyty na więcej…

Do zobaczenia na szlakach.

Opracowanie i zdjęcia: Halina Gurda

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.