„Podróż po Chinach”

Jak ten czas leci! Kolejny wykład audytoryjny – 3 marca – i kolejna wirtualna daleka podróż. Tym razem wraz z prof. dr hab. Iloną Romiszewską zabraliśmy się do Chin. Wiele osób wybrałoby się pewnie na prawdziwą wycieczkę, ale… korzystamy z tego, że ktoś chce podzielić się z nami swą wiedzą i wrażeniami z Państwa Środka, lub jak kto woli z kraju niebiańskiego smoka – bo tak sami Chińczycy określają swoją ojczyznę.

To ogromny kraj – trzeci co do powierzchni, pierwszy pod względem liczby ludności – 1 mld 300 mln. Dzieli się na 22 prowincje, 5 regionów autonomicznych i 2 specjalne regiony administracyjne – Hongkong niedawno odzyskany od korony brytyjskiej, i Makao dawną kolonię portugalską, obecnie miasto kasyn..
140 chińskich miast przekracza liczbę ludności 1 mln. O mniejszych miastach Chińczycy mówią, że żyją w niewielkich miastach. Chińskie miasta są wielkie nie tylko ze względu na ilość ludności – nowoczesne dzielnice pełne są wysokich budynków. Chciałoby się napisać – wieżowców – ale to tylko w naszym mniemaniu. Oni uważają za wieżowce budynki liczące powyżej 30 pięter. Najbardziej nowoczesną architekturą pochwalić się może Szanghaj. Tam też znajduje się najwyższy budynek w Chinach, a trzeci na świecie – 540 m. Również w Szanghaju kursuje (zakupiona w Niemczech!) między miastem a lotniskiem magnetyczna kolejka rozwijająca prędkość 430 km/h.
Trochę te wiadomości o Chinach jakby mało przystają do naszych wyobrażeń. Bo z czym chińskim spotykamy się na co dzień? „Chińszczyzna” to w tej chwili dla nas niemal synonim tandety, podróby lub rodzaj wschodniej kuchni. Nasze przekonanie o chińskim kopiowaniu jest – jak się okazuje – w pełni uzasadnione. Chińczycy są ludźmi skromnymi, doceniającymi osiągnięcia innych i – zgodnie z konfucjańską zasadą „naśladuj rzeczy doskonałe” – potrafią „podrobić” niemal wszystko. Przykład – jedno z najnowszych kasyn w Makao jest repliką Wenecji, inne – opery w Sydney. Cóż mówić o takich drobiazgach jak ubrania, buty czy kosmetyki znanych marek. Co prawda przy ogromnej masowej produkcji „drobiazgów” ginie ich oryginalna jakość…
Powiedzmy też sobie, że i „chińska kuchnia” nijak ma się do oryginału, bo nie ma czegoś takiego jak chińska kuchnia – każdy z regionów tego ogromnego kraju to własne tradycje kulinarne.
Ponieważ oprócz ludu Han, który stanowi większość mieszkańców Chin, istnieje 55 mniejszości narodowych, z których każda ma swoją „kuchnię”, nie można uznać, że zamawiając wieprzowinę z bambusem już mamy na talerzu chińskie danie. Dla europejczyka może istnieć pewien „chiński rys” w tamtejszym odżywianiu – i stanowić problem, ponieważ brak w tamtejszej kuchni rozróżnienia mięs czy win białych i czerwonych, brak surówek, mięsa pieczonego, chleba, ciast, nabiału. Dla nas mogłoby to być trudne.
Tak pokrótce rozprawić by się można z dwoma podstawowymi stereotypami dotyczącymi Chin.
Nie można nie wspomnieć o bardzo długiej historii i ogromnie bogatej kulturze tego kraju. Udokumentowane są szczegółowo wszystkie dynastie i władcy Chin od 1650 r. p.n.e. Chyba wszyscy słyszeliśmy o chińskim murze – jedynej budowli na Ziemi widocznej z kosmosu, słynnych chińskich pagodach, które podziwiać można w starych dzielnicach miast, Zakazanym Mieście – ogromnym pekińskim zamku cesarskim, wspaniałych wyrobach z brązu, laki nefrytu (to ich kamień szczęścia), chińskiej porcelanie (to nie były podróby). To wspaniała oryginalna sztuka! Jakieś wyobrażenie o starożytnych chińskich możliwościach może też dać terakotowa armia – 7.500 figur wojowników naturalnej wielkości wykonanych z terakoty, którzy strzegli grobowca pierwszego cesarza zjednoczonych Chin Qin Shi Huang z trzeciego wieku przed naszą erą. Tę wspaniałą terakotową armię (żadna figura ani twarz się nie powtarzała!) odkopano w miejscowości Xi’an. Do grobowca cesarza na razie nie dotarto, choć krążą legendy o jego wielkości i bogactwach.
Trzeba przyznać, że prof. Romiszewska w niejednym z nas rozbudziła ochotę na odwiedzenie tego egzotycznego dla nas kraju.
Jak zawsze po wykładzie omówiono sprawy organizacyjne (planowane na marzec warsztaty, zajęcia, wyjazdy na basen). Był również miły akcent – ponieważ zbliżał się Dzień Kobiet, panowie obdarowali wszystkie kobiety tulipanami.

Ewa Bartkowiak

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.