Małopolskie atrakcje i nie tylko…

Piękny jest Kraków, piękna Warszawa,
wiele na świecie miast nas zachwyca,
lecz najwspanialsza – jasna to sprawa –
jest ukochana, nasza Krynica.

Latem, jesienią, zimą czy wiosną,
na pobyt tutaj dobra jest pora.
Zawsze przeżyjesz chwile radosne
w mieście Kiepury i Nikifora.

Górskie powietrze, cudna przyroda,
oczarowują przybyłych gości
i ta niezwykła krynicka woda,
co leczy różne dolegliwości.

Koniec sierpnia i początek września dla słuchaczy UTW z Czarnkowa był jak zwykle niezwykły – podróżowanie po Beskidzie Sądeckim (w dniach 29.08. – 05. 09. 2023 roku). Pełni werwy i radości uczestnicy napełniali serca pięknem, a trochę długa podróż nie była przeszkodą. Czas podróży umilały przerwy na kawę, herbatę, coś dobrego …

Krynica nas urzekła, bo…. Wśród gór, lasów, rzek, na terenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego rozpościera się piękne uzdrowisko, jeden z największych kurortów w Polsce. Miasto położone jest w dolinie rzeki Kryniczanki i jej dopływów; otoczone wzgórzami Góry Krzyżowej, Góry Parkowej i Jasiennika. Największym skarbem Krynicy są wody mineralne (Jan, Józef, Mieczysław, Tadeusz, Zuber Słotwinka) leczące choroby układu trawiennego, krążenia, układu moczowego, a także przemiany materii.

Największy rozwój Krynicy jako uzdrowiska datuje się na II połowę XIX wieku za sprawą Józefa Dietla. Wtedy powstały Stare Łazienki Borowinowe, Stare Łazienki Mineralne, Pijalnia Główna z deptakiem, Dom Zdrojowy, teatr modrzewiowy oraz liczne piękne pensjonaty, urzekające architekturą.

Z Krynicą Zdrój związane były dwie  znakomite osobowości: Nikifor Krynicki (Epifaniusz Drowniak), Jan Kiepura. Obaj byli artystami, ale trudno o bardziej różne losy: Kiepura miał życie bajeczne, a Nikifor – tragiczne. Jan Kiepura był przystojny, wielbiony przez tłumy i nieprzyzwoicie bogaty. Natomiast drugi znany kryniczanin, Nikifor – to biedy Łemko, któremu natura poskąpiła wdzięku i urody, ale obdarzyła talentem malarskim.

Jan Kiepura zapisał się w pamięci kryniczan nie jako gość, ale jako mieszkaniec, spędzający wiele czasu w mieście, w szczególności w swej willi Patrii (dzisiaj trochę zaniedbanej). Artysta często występował na krynickim deptaku, gdzie w koncertowej muszli znajduje się jego popiersie. W mieście można również oglądać jego pomnik.

Z kolei najsłynniejszy malarz samouk z Krynicy – Nikifor, malujący w stylu naiwnych prymitywistów, urodził się w rodzinie polsko-łemkowskiej i został osierocony podczas I wojny światowej. Nie wiadomo dokładnie, kiedy zaczął malować, lecz od wczesnych lat charakteryzował się uporem w dążeniu do zostania Matejką Krynicy. W jego twórczości widać patriotyzm lokalny, na wielu z jego obrazów znajdują się krynickie obrazki – cerkwie, lokalne dworce, drewniane domki, pejzaże górskie. Namalował również wiele autoportretów. Tworzył na małych formatach, na wszystkim co nadawało się do malowania – kartki z zeszytów, tekturki, opakowania. Najchętniej używał akwareli, a pod koniec życia kredek. Niebieska willa przy deptaku krynickim to muzeum poświęcone życiu i twórczości Nikifora – nie można było pominąć i każdy z naszej wyprawy tam wszedł i wyszedł pełen pozytywnych wrażeń.

Chwile wolnego czasu spędzaliśmy na krynickich szlakach, każdy według swoich możliwości (kolejką, gondolą albo piechotą) i każdy jak najbardziej ciekawie. Podziwiano widoki z Góry Parkowej; pasma Beskidów z wieży widokowej w Słotwinach (ścieżka w koronach drzew); Jaworzynę Krynicką (1114m.npm), gdzie z platformy widokowej można zobaczyć beskidzkie krajobrazy, a nawet Tatry słowackie i Bieszczady. Przy zejściu z Jaworzyny Krynickiej nie można było pominąć urokliwego schroniska im. Józefa Piłsudskiego. W schronisku w przeszłości gościł m.in. Jan Kiepura, księżniczka Juliana – przyszła królowa Holandii, a także lotnicy ze Szkoły Orląt i inni. Piękna trasa wśród lasów i wzgórz.

Dopełnieniem krynickich uroków była biesiada przy muzyce górali beskidzkich:

górole, górole, góralsko muzyka,
cały świat łobendzies, ni ma takiej nika.

Wrażeń było co niemiara do późnego wieczora.

Nie tylko Krynica pięknem zachwyciła. W dolinie rzeki Poprad jedną z najstarszych miejscowości jest Muszyna (znamy ją wszyscy z wody Muszynianki), leżąca w przeszłości na pograniczu polsko-węgierskim. Od XV do XVII wieku była ważnym ośrodkiem handlu międzynarodowego biegnącego wzdłuż doliny Dunajca i Popradu. Od XIII wieku do 1781 roku Muszyna i okolice stanowiły Państwo Muszyńskie (starostwo muszyńskie), zwane też kluczem muszyńskim, kresem biskupim państwa, kresem muszyńskim lub Biskupszczyzną – historyczne latyfundium w powiecie nowosądeckim przy granicy ze Słowacją (niegdyś zwaną Górnymi Węgrami), z centrum administracyjnym w Muszynie, o obszarze ok. 450 km², dysponujące  własną administracją, sądownictwem i wojskiem. Tyle historii …

W odbudowanym muszyńskim ratuszu w miejscu istniejących reliktów archeologicznych zobaczyliśmy, w podziemiach, dawne więzienie i salę tortur. Ratusz wyglądem zewnętrznym nawiązuje do architektury XIX – wiecznych obiektów na terenie Galicji.

Niesamowite okazały się Muszyńskie Ogrody Biblijne. Są to czwarte i zarazem największe tego typu ogrody w Polsce.  Na powierzchni 1,3 ha znajdziemy 5 ogrodów tematycznych, w których umieszczone zostały wymienione w Biblii gatunki roślin, miniaturowe krajobrazy oraz architekturę i rzeźby ilustrujące poszczególne tematy biblijne. Ogród pierwszy przedstawia historię zbawienia, od stworzenia świata, aż do wydarzeń przedstawionych w Apokalipsie świętego Jana; ogród drugi to Ogród Krajobrazów Biblijnych, który ukazuje geografię Ziemi Świętej; ogród trzeci  przedstawia wybrane tematy z nauczania proroków; ogród czwarty to  Dziecięcy Ogród Biblijny; ogród piąty to Ogród dla Zakochanych w kształcie labiryntu, którego ścieżki prowadzą do utworzonej z bukszpanu ryby, symbolu chrześcijaństwa.

W pełni zaciekawiły nas ogrody  sensoryczne w Muszynie. Tego typu ogrody to inaczej ogrody zmysłów. Mają silniej, niż tradycyjne ogrody, oddziaływać na nasze zmysły. W ogrodach sensorycznych wszystkie zmysły zostają pobudzone. Spacer ogrodowymi ścieżkami napawał zapachem, spokojem, świeżością i pięknem natury.

Lekarz leczy, natura uzdrawia.

(Hipokrates).

Sądecczyzna słynie z wielu zabytków architektury drewnianej. Zawitaliśmy do Powroźnika, gdzie zobaczyliśmy cerkiew świętego Jakuba Młodszego Apostoła, wpisaną na listę UNESCO, dzisiaj użytkowaną jako parafia rzymskokatolicka. Ta charakterystyczna dla łemkowskiego sakralnego budownictwa cerkiew zachwyca wysmukłą wieżą, polichromią, sztuką cerkiewną. W powroźnickiej świątyni budzi podziw ikonostas z połowy XVIII wieku, ikony z XVII wieku (chyba najbardziej zachwyca Sąd Ostateczny z 1623 roku). Ikona pełna złoceń, srebrzeń, z rozbudowaną sceną sądu.

Niezwykle klimatyczny okazał się Tylicz –  dawne miasteczko położone na wysokości ponad 600 m. n.p.m., usytuowane u zbiegów potoków: Muszynka i Mochnaczka, 6 km na wschód od Krynicy. Cisza, spokój, wolno płynący czas – to atuty tego miejsca. Nasz pobyt zakłócił nieco tę ciszę, ale w dobrym znaczeniu.  W centrum Tylicza wznosi się drewniany kościół wybudowany w 1612 roku dzięki biskupowi Piotrowi Tylickiemu. W jego wnętrzu znajduje się wiele cennych dzieł sztuki kultury zachodniej oraz sztuki bizantyjskiej. W sanktuarium znajduje się piękny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Autorem obrazu jest prawdopodobnie niderlandzki malarz Adrian Ysenbrandt. W sąsiedztwie drewnianego kościółka wznosi się nowa świątynia (Sanktuarium Matki Bożej Tylickiej). W pobliżu nowego kościoła powstały wkomponowane w piękny krajobraz Tylicza:Dróżki Maryjne oraz Golgota , której już nie ma (ze względu na bezpieczeństwo musiała zostać rozebrana). Miejsce to jest szczególne, bo stanowi przestrzeń do modlitwy, refleksji … Nasyceni pięknem dla ciała i ducha powracamy do uroczej Krynicy, a potem …

Mkniemy płaskim dnem Kotliny Sądeckiej, by w widłach rzek Dunajca i Kamienicy Nawojowskiej zobaczyć Nowy Sącz. Trochę geografii – miasto położone jest u podnóża masywów górskich: na południu znajduje się Beskid Sądecki, na zachodzie Beskid Wyspowy, na wschodzie wcina się wąskim klinem Beskid Niski, a od północy przylega Pogórze Rożnowskie. W niewielkiej odległości znajduje się Jezioro Rożnowskie. Dawno temu Nowy Sącz był  siedzibą województwa nowosądeckiego a dzisiaj jest miastem powiatowym.

W niewielkich kroplach deszczu i w słońcu przyjrzeliśmy się dawnym murom obronnym miasta z ruinami Zamku Królewskiego leżącego w widłach dwóch rzek: Dunajca i Kamienicy; starej synagodze mieszczącej się niedaleko ruin Zamku Królewskiego w centrum dawnej dzielnicy żydowskiej; zobaczyliśmy miejsce getta otwartego – utworzonego w dzielnicy Zakamienica zwanej także Piekłem (zamknięto w nim około 18 tysięcy Żydów); podziwialiśmy Ratusz –  eklektyczny budynek stanowiący serce miasta oraz siedzibę władz Nowego Sącza. Nie ominęliśmy uliczek z kawiarniami, restauracjami …, by mieć chwilę na pogawędki…

Z historią i dawną kulturą nowosądecką nie rozstajemy się. Przed nami  Sądecki Park Etnograficzny – skansen regionalny, który prezentuje kulturę ludową Sądecczyzny (Lachów, Pogórzan, Górali sądeckich, Łemków nadpopradzkich). Zawitaliśmy w wielu domach , gospodarstwach, ogrodach…Interesujące cofnięcie się w czasie. Ale na tym nie koniec… Miasteczko Galicyjskie. Ponownie cofnęliśmy się w czasie i zasmakowaliśmy atmosfery prowincji galicyjskiej przełomu XIX i XX wieku. Atrakcyjny zespół architektoniczno-urbanistyczny, składa się z kopii wartościowych obiektów historycznych (dawna apteka, szkoła galicyjska, gabinet stomatologiczny, fryzjer, krawiec …) i wybudowany został w oparciu o nowoczesne technologie materiałowe. Znowu czas zatrzymał się …

Jeszcze nie koniec naszego wojażowania… Teraz Vrbow, Solina w Bieszczadach, wąwóz Homole w Jaworkach.

Wąwóz Homole to jedna z największych przyrodniczych atrakcji Pienin. Jest to głęboko wcięty, stromościenny wąwóz w Małych Pieninach na obszarze wsi Jaworki. Skalna część wąwozu jest V-kształtna i osiąga długość 0,8 km. Po wąskim dnie doliny płynie potok Kamionka. Mimo wielu trudności spacerowych, uczestnicy nie poddali się. Uroku pięknej natury zapewne nie zapomną.

Niektórzy posmakowali trochę Bieszczad: bieszczadzkie morze czyli Jezioro Solińskie  – jedno  z największych  sztucznych jezior w Polsce, położone wśród malowniczych gór z bogatą rzeźba terenu; zaporę wodną, która sprawiła, że woda zaczęła zalewać doliny, tworząc malownicze przewężenia, cyple, zatoczki, wyspy i ostre urwiska; piękne pejzaże bieszczadzkie.

Wiele radości sprawił pobyt w słowackiej wiosce w Vrbov (Wierzbów), gdzie jest Thermal Park Vrbov (kąpielisko termalne z wodami siarkowymi). Na terenie kąpieliska jest 7 basenów z wodą mającą wyjątkowo dobry wpływ na narządy ruchu, reumatyzm, schorzenia sercowe, astmatyczne i na stany pozawałowe. Dobry efekt daje przede wszystkim wodny masaż wprost z termalnych źródeł o temperaturze 25-38°C. Doskonały relaks, szkoda tylko, że był przerwany burzą i ulewnym deszczem. Znak, że trzeba tam, być może, wrócić.

Tydzień minął szybko, za szybko…Coś się kończy, coś zaczyna się. Może plan kolejnej wyprawy? Tymczasem  pozostały wspomnienia ze wspólnych spotkań, rozmów, spacerów, wypraw górskich; liczne zdjęcia, pamiątki …

Elżbieta Anioła

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.